Nadal siedziałam skulona drzewem. Chciało mi się płakać. Poczułam się jak śmieć. Harry patrzył na mnie. Podejrzewam że tak samo się czuł.
- To co robimy? - zapytał.
- Skąd mam wiedzieć? Nawet nie wiem gdzie jestem - warknęłam.
- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. - zaśmiał się.
- Słuchaj, kurwa! - wstałam i podeszłam bliżej Harr'ego . - Zresztą nieważne. - wzięłam mój plecak i poszłam w las. Nawet nie wiedziałam gdzie idę. Oby jak najdalej od niego.
- Hej, zaczekaj! - krzyknął.
Przyśpieszyłam tempo, i zaczęłam biec. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Nagle potknęłam się o wystający korzeń. Z wielkim hukiem upadłam na ziemię. No i pięknie. Moje nowe spodnie są rozdarte. Ślicznie kurwa układa się mój dzień. Złapałam się za nos. Leciała z niego krew, dosyć mocno. Leżałam na tej brudnej ziemi, gdzie wokoło chodziły wszelakie robaki. Obrzydlistwo. Byłam cała brudna. Moja biała bluzka stała się czarną, spodnie były rozdarte a z kolana sączyła się krew. Tak samo z nosa. Włosy miałam całe w piachu. Nawet w ustach go czułam. Fajnie nie? Nagle przybiegł ten skurwiel.
- Nic ci nie jest? - zapytał i wyciągnął rękę.
- Sama sobie wstanę - mruknęłam
Próbowałam wstać, ale nie udawało mi się. Zauważyłam ironiczny uśmieszek Harr'ego.
- No i z czego się tak śmiejesz? - powiedziałam
Pociągnął mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Miał piękne paczałki.
- Powiem Ci coś. - odparł.
- No? - chrząknęłam
- Ci gangsterzy nas porwali dlatego że....
- Harry, uważaj! - krzyknęłam i popchnęłam go na drzewo. O mało co nie potrącił by go samochód. Nagle gwałtownie się zatrzymał. Wysiadł z niego na oko 20 letni mulat.
- Zayn! - krzyknął Harry.
- Cześć. Słyszałem w tv że ktoś cie porwał i przetrzymuje w lesie. - powiedział i spojrzał się złowrogo na mnie.
- Myślisz ze to ja idioto go porwałam i przetrzymuje? - parsknęłam.
Nic nie odpowiedział. Harry wsiadł do samochodu razem z tym Zayn'em.
- Na co czekasz? - powiedział Harry. - Wskakuj.
Nie miałam innego wyboru, wsiadłam do auta. Po chwili, wyjechaliśmy z lasu.
- Gdzie mieszkasz? Zawiozę cię do domu- powiedział Zayn.
- Harley Street. - mruknęłam.
Przez całą podróż , milczałam. Oni coś gadali, ale nie bardzo sie w to zagłębiałam. Patrzyłam się w szybę. Po chwili dojechaliśmy do mojego domu. Tato wyparował z niego jak poparzony.
- Córcia, ty żyjesz! - ucałował mnię.
- Do zobaczenia. - powiedział Harry.
Lekko się uśmiechnęłam. Weszliśmy do domu, przebrałam się w to: klik
Czekała mnie rozmowa z tata. Wytłumaczyłam ze ktoś mnie porwał i razem z Harrym wywieźli nas do lasu. Tata stwierdził że mówili o tych gangsterach w tv. Prawdopodobnie to najniebezpieczniejsza mafia w Londynie. Jeżdżą po przedmieściach i zabierają nie winnych ludzi, a potem wywożą na odludzie , okradają i odjeżdżają. A jeśli ktos się sprzeciwi lub będzie próbował uciec, to zabijają albo gwałcą. Dobrze że sie nie sprzeciwiłam. Praktycznie zawsze to robie ale tym razem mój mózg dobrze pomyślał. Poszłam do mojego pokoju z kubkiem ciepłej herbaty. Położyłam się na łóżko i po chwili zasnęłam. Spałam dobre dwie godziny. Obudziłam się z sliną migreną. Łyknęłam tabletkę, lecz ból nie ustępował. Czułam się jakby zaatakował mnie wściekły odkurzacz. Nadszedł wieczór. Czułam się okropnie , wszystko mnie bolało. Poszłam do łazienki i wyplułam ślinę razem z krwią. Nagle weszła moja starsza siostra Laura.
- Masz przyłóż to do głowy biedaczko - przytuliła mnie. Zawsze w siostrze miałam wsparcie. Jedyne co mnie w niej wkurzało to, to że nigdy nie pozwalała zaglębiać się w śmierć mamy. Tak to ją bardzo kochałam , można powiedzieć że zastępowała mi mamę. Wróciłam do pokoju, i weszłam na facebooka. Ktoś mnie zaprosił.
" Harry Styles "
No, a któż by inny? Zaakceptowałam zaproszenie.Harry natychmiast do mnie napisał, jak sie czuje. Odpisałam mu że okropnie i nie mam ochoty na gawędzenie na czacie. Postanowiłam pójść spać. Wziełam szybki prysznic , przebrałam się w moją piżamkę i położyłam się do łóżka. Dość tych przygód na dziś.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
yeeeeyyy drugi rozdział <3 Mam nadzieję ze sie podoba.
Lovkii ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz