czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 1

Jak zwykle szykowałam się do szkoły. Wstałam jak zawsze o 6.30. Zjadłam śniadanie, ubrałam się, umalowałam. Wzięłam ze sobą plecak i wyszłam z domu. Szłam wolnym krokiem bo miałam na nieco późniejszą godzinę, w sumie nawet nie wiem czemu wyszłam wcześniej. Coś mnie natchnęło aby właśnie dzisiaj wyjść z odrobinę wcześniej. Doszłam na przestanek autobusowy. Rzuciłam plecak na ławkę i rozsiadłam się. Myślałam o moim życiu jak zmieniło się gdy zmarła mi moja najukochańsza mama. Pamiętam że dużo płakałam i przez pół roku nie mogłam wyjść z dołka. Moja mama nie zginęła w wypadku ani nie umarła z powodu jakiejś choroby. Ktoś ją zabił. Do teraz nie odnaleziono mordercy, nadal go szukają. Próbowałam nawet sama sie tym zająć, ale tata i siostra mówili że mam sobie dać spokój bo i tak nic nie zdziałam. Wkurzało mnie to że na nic mi nie pozwalali. A jak bym odnalazła sprawcę? Wiedziałabym kto zabił mamę i ten ktoś poszedł by siedzieć. Ale jak zawsze nie miałam się w nic wtrącać, bo pogorszę sprawę. Zawsze przed świętami śnią mi sie koszmary związane z mamą. Zawsze jest ten sam. Jestem zamknięta w jakimś ciemnym kantorku i przywiązana do krzesła. Twarz mam zaklejoną , czarną grubą taśmą. Krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy. Do pokoju wpada jakiś facet w czerni , nigdy nie widać jego twarzy. Krzyczy coś w stylu " Zabiłem twoją matkę, teraz czas na ciebie suko! ". Gdy jest coraz bliżej mnie, budzę sie cała zalana potem. Nienawidzę tego snu. Jedno mnie dziwi... Czemu ten sen zawsze jest przed świętami? Chyba zbyt mocno się zamyśliłam bo zwiał mi autobus. Po prostu pięknie. Drugi dopiero mam za półgodziny. Na piechotę dojdę w 15 minut. No dobra, nie pozostaje mi nic innego. Wzięłam plecak z ławki, zalożyłam go na dwa ramiona i ruszyłam w stronę szkoły. Wiatr zaczął się wzmagać. Chyba nadciąga burza. Szłam teraz nieco szybszym krokiem, nagle na chodnik wjechał rozpędzony Range Rover. Niezły pirat drogowy z tego kierowcy. Przeszłam obok samochodu, szybko i zwinnie. Po chwili się odwróciłam . On nadal tam stał. Przestraszyłam się trochę i zaczęłam iść coraz szybciej. Nagle poczułam mocne uderzenie w kark. Potem obraz mi się urwał.
***
Obudziłam się, jak przypuszczam w Range Roverze. Obok mnie siedział, związany chłopak z lokowatymi włosami. Poczułam się trochę jak w tym śnie. Ja też byłam związana. Mocny uścisk liny ściskał mi ręce.Na przodzie siedziało dwóch tz ' kiboli ' śmieli się z czegoś. Prawdopodobnie ze mnie i tego chłopaka. Dojechaliśmy do jakiegoś lasu, szarpnęli mój plecak i wywalili na ziemię. Mnie wzięli za bluzkę, i ją rozdarli. Byłam w samym staniku. Przeczuwałam najgorsze. Zaraz mnie zgwałcą, i poczuję sie jak śmieć. Siedziałam pod drzewem, było mi zimno i zaczął padać deszcz. Nagle trzasnęli tego chłopaka w twarz, i okradli go. Był bogaty, bo wzięli mu iPhona i portfel wypchany forsą. Podejrzewam ze były tam różne karty kredytowe. Po chwili odjechali. Loczek zaczął sie wiercić i po chwili uwolnił się z liny. Odkleił usta taśmą.
- Zaraz ci pomogę - odparł zmęczony.
Odkleił taśme i rozwiązał mi dłonie. Zasłoniłam się plecakiem, w końcu byłam w samym staniku. Zdjął swoją bluzę, i podał mi ją.
- Załóż ją, widzę jak ci zimno - odrzekł - Tak w ogóle to jestem Harry - podał mi rękę
- Lena - odparłam.






♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Pierwszy rozdział, mam nadzieję ze sie podoba. Wiem ze nie umiem pisać ale trudno. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz