sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 2.

Nadal siedziałam skulona drzewem. Chciało mi się płakać. Poczułam się jak śmieć. Harry patrzył na mnie. Podejrzewam że tak samo się czuł.
- To co robimy? - zapytał.
- Skąd mam wiedzieć? Nawet nie wiem gdzie jestem - warknęłam.
- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. - zaśmiał się.
- Słuchaj, kurwa! - wstałam i podeszłam bliżej Harr'ego . - Zresztą nieważne. - wzięłam mój plecak i poszłam w las. Nawet nie wiedziałam gdzie idę. Oby jak najdalej od niego.
- Hej, zaczekaj! - krzyknął.
Przyśpieszyłam tempo, i zaczęłam biec. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Nagle potknęłam się o wystający korzeń. Z wielkim hukiem upadłam na ziemię. No i pięknie. Moje nowe spodnie są rozdarte. Ślicznie kurwa układa się mój dzień. Złapałam się za nos. Leciała z niego krew, dosyć mocno. Leżałam na tej brudnej ziemi, gdzie wokoło chodziły wszelakie robaki. Obrzydlistwo. Byłam cała brudna. Moja biała bluzka stała się czarną, spodnie były rozdarte a z kolana sączyła się krew. Tak samo z nosa. Włosy miałam całe w piachu. Nawet w ustach go czułam. Fajnie nie? Nagle przybiegł ten skurwiel.
- Nic ci nie jest? - zapytał i wyciągnął rękę.
- Sama sobie wstanę - mruknęłam
Próbowałam wstać, ale nie udawało mi się. Zauważyłam ironiczny uśmieszek Harr'ego.
- No i z czego się tak śmiejesz? - powiedziałam
Pociągnął mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Miał piękne paczałki.
- Powiem Ci coś. - odparł.
- No? - chrząknęłam
- Ci gangsterzy nas porwali dlatego że....
- Harry, uważaj! - krzyknęłam i popchnęłam go na drzewo. O mało co nie potrącił by go samochód. Nagle gwałtownie się zatrzymał. Wysiadł z niego na oko 20 letni mulat.
- Zayn! - krzyknął Harry.
- Cześć. Słyszałem w tv że ktoś cie porwał i przetrzymuje w lesie. - powiedział i spojrzał się złowrogo na mnie.
- Myślisz ze to ja idioto go porwałam i przetrzymuje? - parsknęłam.
Nic nie odpowiedział. Harry wsiadł do samochodu razem z tym Zayn'em.
- Na co czekasz? - powiedział Harry. - Wskakuj.
Nie miałam innego wyboru, wsiadłam do auta. Po chwili, wyjechaliśmy z lasu.
- Gdzie mieszkasz? Zawiozę cię do domu- powiedział Zayn.
- Harley Street. - mruknęłam.
Przez całą podróż , milczałam. Oni coś gadali, ale nie bardzo sie w to zagłębiałam. Patrzyłam się w szybę. Po chwili dojechaliśmy do mojego domu. Tato wyparował z niego jak poparzony.
- Córcia, ty żyjesz! - ucałował mnię.
- Do zobaczenia. - powiedział Harry.
Lekko się uśmiechnęłam. Weszliśmy do domu, przebrałam się w to: klik
Czekała mnie rozmowa z tata. Wytłumaczyłam ze ktoś mnie porwał i razem z Harrym wywieźli nas do lasu. Tata stwierdził że mówili o tych gangsterach w tv. Prawdopodobnie to najniebezpieczniejsza mafia w Londynie. Jeżdżą po przedmieściach i zabierają nie winnych ludzi, a potem wywożą na odludzie , okradają i odjeżdżają. A jeśli ktos się sprzeciwi lub będzie próbował uciec, to zabijają albo gwałcą. Dobrze że sie nie sprzeciwiłam. Praktycznie zawsze to robie ale tym razem mój mózg dobrze pomyślał. Poszłam do mojego pokoju z kubkiem ciepłej herbaty. Położyłam się na łóżko i po chwili zasnęłam. Spałam dobre dwie godziny. Obudziłam się z sliną migreną. Łyknęłam tabletkę, lecz ból nie ustępował. Czułam się jakby zaatakował mnie wściekły odkurzacz. Nadszedł wieczór. Czułam się okropnie , wszystko mnie bolało. Poszłam do łazienki i wyplułam ślinę razem z krwią. Nagle weszła moja starsza siostra Laura.
- Masz przyłóż to do głowy biedaczko - przytuliła mnie. Zawsze w siostrze miałam wsparcie. Jedyne co mnie w niej wkurzało to, to że nigdy nie pozwalała zaglębiać się w śmierć mamy. Tak to ją bardzo kochałam , można powiedzieć że zastępowała mi mamę. Wróciłam do pokoju, i weszłam na facebooka. Ktoś mnie zaprosił.
" Harry Styles "
No, a któż by inny? Zaakceptowałam zaproszenie.Harry natychmiast do mnie napisał, jak sie czuje. Odpisałam mu że okropnie i nie mam ochoty na gawędzenie na czacie. Postanowiłam pójść spać. Wziełam szybki prysznic , przebrałam się w moją piżamkę i położyłam się do łóżka. Dość tych przygód na dziś.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

yeeeeyyy drugi rozdział <3  Mam nadzieję ze sie podoba.
Lovkii ;*

czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 1

Jak zwykle szykowałam się do szkoły. Wstałam jak zawsze o 6.30. Zjadłam śniadanie, ubrałam się, umalowałam. Wzięłam ze sobą plecak i wyszłam z domu. Szłam wolnym krokiem bo miałam na nieco późniejszą godzinę, w sumie nawet nie wiem czemu wyszłam wcześniej. Coś mnie natchnęło aby właśnie dzisiaj wyjść z odrobinę wcześniej. Doszłam na przestanek autobusowy. Rzuciłam plecak na ławkę i rozsiadłam się. Myślałam o moim życiu jak zmieniło się gdy zmarła mi moja najukochańsza mama. Pamiętam że dużo płakałam i przez pół roku nie mogłam wyjść z dołka. Moja mama nie zginęła w wypadku ani nie umarła z powodu jakiejś choroby. Ktoś ją zabił. Do teraz nie odnaleziono mordercy, nadal go szukają. Próbowałam nawet sama sie tym zająć, ale tata i siostra mówili że mam sobie dać spokój bo i tak nic nie zdziałam. Wkurzało mnie to że na nic mi nie pozwalali. A jak bym odnalazła sprawcę? Wiedziałabym kto zabił mamę i ten ktoś poszedł by siedzieć. Ale jak zawsze nie miałam się w nic wtrącać, bo pogorszę sprawę. Zawsze przed świętami śnią mi sie koszmary związane z mamą. Zawsze jest ten sam. Jestem zamknięta w jakimś ciemnym kantorku i przywiązana do krzesła. Twarz mam zaklejoną , czarną grubą taśmą. Krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy. Do pokoju wpada jakiś facet w czerni , nigdy nie widać jego twarzy. Krzyczy coś w stylu " Zabiłem twoją matkę, teraz czas na ciebie suko! ". Gdy jest coraz bliżej mnie, budzę sie cała zalana potem. Nienawidzę tego snu. Jedno mnie dziwi... Czemu ten sen zawsze jest przed świętami? Chyba zbyt mocno się zamyśliłam bo zwiał mi autobus. Po prostu pięknie. Drugi dopiero mam za półgodziny. Na piechotę dojdę w 15 minut. No dobra, nie pozostaje mi nic innego. Wzięłam plecak z ławki, zalożyłam go na dwa ramiona i ruszyłam w stronę szkoły. Wiatr zaczął się wzmagać. Chyba nadciąga burza. Szłam teraz nieco szybszym krokiem, nagle na chodnik wjechał rozpędzony Range Rover. Niezły pirat drogowy z tego kierowcy. Przeszłam obok samochodu, szybko i zwinnie. Po chwili się odwróciłam . On nadal tam stał. Przestraszyłam się trochę i zaczęłam iść coraz szybciej. Nagle poczułam mocne uderzenie w kark. Potem obraz mi się urwał.
***
Obudziłam się, jak przypuszczam w Range Roverze. Obok mnie siedział, związany chłopak z lokowatymi włosami. Poczułam się trochę jak w tym śnie. Ja też byłam związana. Mocny uścisk liny ściskał mi ręce.Na przodzie siedziało dwóch tz ' kiboli ' śmieli się z czegoś. Prawdopodobnie ze mnie i tego chłopaka. Dojechaliśmy do jakiegoś lasu, szarpnęli mój plecak i wywalili na ziemię. Mnie wzięli za bluzkę, i ją rozdarli. Byłam w samym staniku. Przeczuwałam najgorsze. Zaraz mnie zgwałcą, i poczuję sie jak śmieć. Siedziałam pod drzewem, było mi zimno i zaczął padać deszcz. Nagle trzasnęli tego chłopaka w twarz, i okradli go. Był bogaty, bo wzięli mu iPhona i portfel wypchany forsą. Podejrzewam ze były tam różne karty kredytowe. Po chwili odjechali. Loczek zaczął sie wiercić i po chwili uwolnił się z liny. Odkleił usta taśmą.
- Zaraz ci pomogę - odparł zmęczony.
Odkleił taśme i rozwiązał mi dłonie. Zasłoniłam się plecakiem, w końcu byłam w samym staniku. Zdjął swoją bluzę, i podał mi ją.
- Załóż ją, widzę jak ci zimno - odrzekł - Tak w ogóle to jestem Harry - podał mi rękę
- Lena - odparłam.






♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Pierwszy rozdział, mam nadzieję ze sie podoba. Wiem ze nie umiem pisać ale trudno. :D